Leczo jest to tradycyjna węgierska potrawa, bardzo podobna do francuskiego ratatouille. Chętnie lubię je gotować jak i jeść. Zazwyczaj jem je z bułką albo chlebem, lecz można również z ryżem. Pamiętam jak zawszę u dziadków w piwnicy stały słoiki z leczo obok bigosu i kompotu.
RECEPTURA:
Składniki:
-boczek i kiełbasa
(ilość zależy od tego jak bardzo lubicie, możliwość pominięcia w przypadku nie
jadania mięsa)
-6 czerwonych papryk
-2 zielone papryki
-2 białe papryki
-cukinia
-3 cebule białe
-2 cebule czerwone
-2papryczki chili
(ilość dostosować do swojego smaku ja wole bardziej ostre potrawy)
-2 puszki pomidorów
całych bez skórki
-koncentrat
pomidorowy
-ryż albo chleb (co
komu pasuje)
Sposób
przyrządzenia:
Boczek i cebule
pokroić w kostkę, a kiełbasę w talarki. Boczek wrzucić do garnka na rozgrzane
dwie łyżki oleju albo oliwy z oliwek. Gdy cały tłuszcz się wytopi z naszego
"boczusia" dając swój smak i tłuszczyk, wrzucamy cebule aby się
zeszkliły i zmiękły. W międzyczasie kroimy papryki w paseczki około 2
centymetry, a papryczkę chili w okrągi. Gdy cebula się zeszkli dodajemy paprykę
i dusimy ja. Po około 30min dodać pokrojone pomidory z puszki wraz z sokiem
którym były oraz pół szklanki wody.
Dusimy przez kolejne
10min. Dodajemy pokrojoną cukinie w kostkę około 1 centymetr i dodajemy z dwoma
łyżeczkami koncentratu pomidorowego i płaską łyżką do ziół prowansalskich.
Gotujemy aż do czasu gdy wszystkie warzywa z mięsem będą miękkie.
Tak na prawdę nie powinno się gotować przy pomocy czasu tylko naszych zmysłów.
Mam nadzieje ze przepis się spodobał.